Logo

ogloszenia300x100

fotogaleria300x100

par zesp synod300x100

kontakt300x100

Słowo Boże ks. Biskupa Józefa Życińskiego

Odpust parafialny ku czci św. Mikołaja - Biskupa, dnia 8 grudnia 1996 r. " w II niedzielę Adwentu, rok B, w parafii Brzozowa.Celebrował i Słowo Boże wygłosił ks. Biskup Ordynariusz Józef Życiński

 

1. Słowo powitalne ks. Biskupa, po przywitaniu Go przez księdza proboszcza, dzieci i młodzież

Tak licznie zgromadziliście się w tej świątyni i dzielę waszą radość. Właściwie to, św. Mikołaj przyszedł do was w tym roku wyjątkowo wcześniej, kilka miesięcy wcześniej, przynosząc wam w darze ks. Stanisława i cieszę, że cenicie ten dar, cieszę się i tą kulturą, którą widziałem teraz w waszym przemówieniu, zachowaniu dzieci i tamtą kulturą, którą wspominam z rozmów z wami, kiedy jeszcze martwiłem się, co robić z Brzozową, i jak rozwiązać jej trudne problemy. To wszystko dziś powierzamy Chrystusowi, modląc się, aby On potrafił wydobywać z waszych dusz, to, co najpiękniejsze i najważniejsze. Żebyście wspólnie czuli się żywym Kościołem i chcieli odnajdywać Chrystusa w waszym życiu coraz pełniej.

Ofiarując tę mszę św. w waszych intencjach, myślę:

- o dzieciach, wśród których będą kiełkować nowe powołania kapłańskie;

- patrzę na ministrantów, z których wyrosną kiedyś nowi misjonarze;

- modlitwą obejmuję wszystkie wasze marzenia, plany i troski, żeby dobre i święte rodziny w przyszłości gromadząc się w nowym kościele tak samo sobie ceniły Chrystusa jak wy go sobie cenicie;

- żeby młodzież umiała szukać własnego stylu nosząc w sercu miłość Bożą i ducha wiary;

Za nasze zaniedbania, za to wszystko, co wymaga zmiany, przeprośmy teraz Boga stojąc przed Nim otwarci na Jego Łaskę.

Słowo księdza Biskupa Ordynariusza wygłoszone podczas mszy św. odpustowej, ku czci św. Mikołaja Biskupa, dnia 8 grudnia 1996 roku, w II niedzielę Adwentu, rok B, w parafii Brzozowa

W posłaniu proroka, Izajasza, które kieruje dziś do nas I czytanie brzmią słowa: "Pocieszcie, pocieszcie mój Lud". I jako symbol tej pociechy pojawia się między innymi patron waszej parafii św. Mikołaj - dobry Biskup, który widział potrzebujących, samotnych, chorych i spieszył im z pomocą. I ten sam Bóg do was mówi: "Pocieszcie, mój Lud". Pragnie Bóg, aby Kościół, w którym gromadzicie się przy ołtarzu Chrystusa był dla was miejscem pociechy, gdzie swoje smutki i niepokoje, swoje plany i marzenia będziecie napełniać radością. Tylko ta radość może mieć różne formy i nie można czekać, że Bóg da nam, radość jak św. Mikołaj prezent. Czasem, by doczekać się radości trzeba umieć przechodzić cierpliwie przez łzy, przez cierpienie, przez niepokój. I takiej właśnie radości uczy nas prorok Adwentu, św. Jan Chrzciciel. On mógłby szukać łatwej radości, gdy jako jedynak żył w dobrze usytuowanej rodzinie kapłana. Nie brakowałoby mu niczego. Rodzice cieszyli się wtedy, kiedy miał się narodzić. Św. Elżbieta wsłuchiwała się w Magnificat śpiewany przez Maryję i wyrażała swoją radość. A tymczasem św. Jan umiał wybierać to, co trudne, z wygodnego domu poszedł na pustynię, przyjął ostry styl proroka, który wsłuchał się w wiatr pustyni. W samotności modlił się i rozmyślał, karmił się szarańczą i korzeniami. I tam uczył ludzi o Bogu, uczył słowami... i nie tylko uczył słowami, ale także swoim własnym życiem, kiedy powiedział Herodowi przykrą prawdę - nie odwołał jej, gdy został aresztowany i w więzieniu wierny aż do końca oddał ofiarę swojego życia. Kiedy matka nosiła go w łonie, śpiewała radość Bogu podczas spotkania z Maryją, podczas nawiedzenia przez Maryję. Potem ta radość przybierała postać bólu, samotności, więzienia, śmierci - ale z perspektywy czasu, ten św. Jan jawi się nam jako wielki, święty prorok Adwentu, nauczyciel "ścieżek prostowanych dla Pana". I jedną drogą idą, pogodny uśmiechnięty Biskup Mikołaj, patron waszej parafii i św. Jan Chrzciciel, którego ukazuje wam dzisiejsza Liturgia, jedną drogą pociechy - dobroci płynącej z Boga.

I ja cieszę się, że w spotkaniu z wami widzę tyle radosnych zjawisk i tyle nadziei w waszych oczach i śmiem twierdzić w waszych sercach. Cieszę się i dziękuję Bogu za to wszystko, co w krótkim czasie przemienił ks. Stanisław wnosząc nowego ducha i nową nadzieję, jednocząc was i prowadząc do Boga. Ciesząc się z tego chciałbym, żebyście tak jak tamci wierni, którzy przychodzili do Jana Chrzciciela swoje serca jednoczyli jak najściślej z Chrystusem. I żebyście umieli wybierać to, co trudne, długofalowe by móc cieszyć się pełnią Bożej Łaski i Bożego błogosławieństwa. A nie łatwo o to w dzisiejszym świecie, gdzie tyle różnych propozycji pojawia się na naszej życiowej drodze - trzeba umieć wybierać. Trzeba umieć wybierać bardziej, niż w każdej innej epoce, bo w przeszłości może było łatwej, kiedy nie docierały na nasze małe wioski propozycje życia innego niż ta, o której mówiono w kościele, kiedy nasi dziadkowie budzili się śpiewając:, „Kiedy ranne wstają zorze", a później "Godzinki", kiedy przydrożne kapliczki, idąc do pracy przypominały im o Bogu, kiedy dzień kończył się wspólnie odmawianym pacierzem, łatwiej było wszędzie dostrzec Boga. Natomiast dzisiaj niełatwo, gdy na teren małych wiosek dociera ta sama TV satelitarna, którą oglądają w Nowym Yorku lub Tokio, kiedy w filmach bardzo często przedstawia się rozwody, zabijanie dziecka poczętego, małżeństwa między osobami tej samej płci, jako coś normalnego, wtedy taki program może łatwej pomącić w głowach mieszkańcom wiosek, niż tym, którzy mają dystans, bo w wielkim mieście widzieli już przykłady takiego życia i widzą, co z tego wyszło.

Wy kochani jesteście szczególnie zagrożeni i dlatego trzeba wam przylgnąć do Kościoła, tutaj modlić się, działać, szukać nowych form, w których wyrazilibyście waszą miłość do Boga. I ja cieszę się tą kulturą, którą widzę w waszym środowisku, tym zaangażowaniem i zapałem, które ogarnia wszystkich od najmłodszych ministrantów obecnych tu i dzieci tak licznie wypełniających świątynię. Dziękuję wam za to i ufam, że wiele piękna potraficie wyprowadzić z waszych dusz i z waszej parafii. Nieraz, gdy mieszkamy na małej wsi, to się krępujemy, że jesteśmy gorsi, bo tamci z miasta mają dojście do wszystkiego, są bardziej obyci w świecie. Nie kochani! Kiedy patrzy się na studentów uczelni, bardzo często ci z wiosek na I roku mają problemy, bo nie znają wielkiego miasta, a później oni potrafią wstać wcześnie rano, przyjść na mszę św. w duszpasterstwie akademickim, siedzieć w nocy długo i przygotowywać się do egzaminów, bo poznali smak twardej pracy, bo nie obcy im wysiłek. Natomiast bardzo często "bananowa młodzież" z rozpieszczonych rodzin nie potrafi się zdobyć na ten wysiłek.

Wierzcie, więc w siebie! Ja byłem pełen głębokiego uznania, kiedy w tamte trudne dni rozmawiałem z waszymi przedstawicielami i patrzyłem na wielką kulturę ich stylu bycia. Nieraz, kiedy spotykam mieszkańców parafii, lub przyjmuję delegację, które mają pretensje do księdza, to bardzo często chcą tego księdza przedstawić w jak najgorszym świetle, że taki zły, że Biskup natychmiast powinien go zmienić. A tymczasem, u was znalazłem wielką kulturę. Nikt nie mówił, że trzeba natychmiast, radykalnie, szybko... tylko z zadumą mówili: my rozumiemy ks. Biskupie choroba, że wiek, że współczujemy, ale my również martwimy się o duszpasterstwo, o młodzież, o przyszłość. I ta postawa mądrego zatroskania była dla mnie jakimś wielkim znakiem waszej kultury, wrażliwości waszych dusz, waszego chrześcijańskiego spojrzenia. I mam, nadzieję, że tę postawę będziecie rozwijać w sobie i że w tym duchu będzie wzrastać i młodzież, o której tu słyszałem tyle ciepłych słów i dzieci, które wpatrują się teraz z przejęciem w widzianego pierwszy raz Biskupa.

A ja wspominam sobie, jak rożne mogą być nasze spotkania i jak różne mogą być postawy w życiu. Z zeszłym tygodniu, w zeszłą niedzielę bierzmowałem młodzież w 3 polskich ośrodkach, na terenie Niemiec i miałem różne spotkania z Polakami. Były takie, gdzie młodzi przychodzili do kościoła, ale nie wchodzili na teren świątyni, tylko szli do sali parafialnej. Co sprytniejsi przed salą, handlują wódką, sprzedają "Nie" i prasę brukową, żeby zarobić... "Polak potrafi". Jeszcze inni szli prosto na wódkę, wznosili do góry kieliszki, a na palcach widać było pierścionki wysadzane sztucznymi brylantami. Taki pierścionek można kupić w kiosku za 10 marek. Dzieci kupują je sobie na odpustach. Młody chłopiec, który przyjechał z Polski cieszy się swoim pierścionkiem jak małe dziecko i nie potrafi się pomodlić, ale dzień zaczyna od butelki wódki, to żałosne. Można przeżywać niepokój, jaki z niego będzie ojciec, mąż, jeśli on nie potrafi zdobyć się na odrobinę wysiłku, tylko alkoholem konserwuje początek dnia. Jeśli nie ma na tyle poczucia godności, że przed kościołem usiłuje handlować prasą brukową - to żałosne.

A jednocześnie po jednej mszy św. w zeszłym tygodniu w zakrystii rozmawia ze mną mały ministrant, bardzo bystry, bardzo inteligentny, ma 10 lat. Ksiądz się uśmiecha i mówi: "Ja pamiętam, jakie było wydarzenie w naszej parafii, jak on się urodził. Matka urodziła go o 7 rano, a o 11 przyszła już na mszę św. Ogłosiłem w kościele o tym, ludzie dali jej rzęsiste brawa. Klaskali z radości, że taka dzielna. A skąd przyjechała mama... a spod Mielca. Cieszyłem się, że nasze diecezjanki potrafią być takie dzielne, że tak głęboko traktują swoją wiarę i przeżywają swoją miłość do Chrystusa. I w tym momencie, gdy przyszedł na świat pierwszy synek, ona jak najszybciej chce spieszyć do świątyni i podziękować za syna, który rozwija się teraz tak pięknie. To są dwie różne wizje życia, tamtych, którzy w alkoholu i namiastce pierścionka, ze sztucznym brylantem szukają swoich najwyższych wartości i tych, którzy potrafią modlić się, pracować i poświęcać.

Kochani! Te propozycje będą ciągle stawać przed wami z koniecznością wyboru, będzie was łudził kolorowy świat telewizyjnych reklam, proste życie, gdzie wszyscy się uśmiechają i ofiarują w prezencie najnowsze krążowniki szos, wspaniałe samochody. I gdzie ludzie tylko biorą, nie potrafią niczego dawać i wyrastają na egoistów, którzy są zaskoczeni, że życie nie jest równie kolorowe, jak na filmie. A obok tego istnieje głęboki świat codziennych zmagań i wysiłków, ofiar i poświęceń, gdzie nieraz jest szaro, gdzie wargi trzeba zaciskać, gdzie łzy napływają do oczu, ale człowiek potrafi przetrwać, jak Jan Chrzciciel pustynię, jak Chrystus ukrzyżowanie na Golgocie i z tego rodzi się potem wielka dusza.

Patrzymy z uznaniem na Matkę Teresę, która o 4.00 rano potrafiła wstawać, by po modlitwie spieszyć o 5.00 i zbierać konających z głodu na ulicach Kalkuty. Cały świat interesuje się jej chorobą. Ta prosta kobieta z Albanii, która nie stroi telewizyjnych min, która w swojej dobroci przypomina nam św. Mikołaja, ukazuje styl, że trzeba być dobrym jak chleb, trzeba być otwartym i czystym jak krystaliczna woda, by koić pragnienia dzisiejszego świata, by sycić głody współczesnej ludzkości.

Jak się to dokonuje? Ojciec św. na 50-lecie swojego kapłaństwa, wydał książkę - wspomnienia, w której opisuje swoją drogę do kapłaństwa i wspomina swoich bliskich. No i pisząc, co najwięcej ukształtowało jego młode serce, co wpłynęło na jego pobożność, pisze, że kiedy miał kilkanaście lat, w parafii na Dębnikach w Krakowie nawiązał kontakt z kołem różańcowym, przychodził i modlił się razem z tym gronem osób, które odmawiało różaniec, czuł się im bliski, czuł się zjednoczony, a potem kupił sobie małą książkę św. Ludwika Griniona de Monford "Traktat o prawdziwym nabożeństwie o Najświętszej Maryji Pannie". Książka była nie duża, w wydaniu kieszonkowym, nosił ją w kieszeni jak szedł do pracy do Solwayu... to, gdy miał chwilę wolną otworzył sobie książkę, przeczytał kilka zdań, myślał o tym, jak Maryja jest bliska jego pracy, gdy wracał do domu przez park, wyjmował książkę z kieszeni, czytał, starał się naśladować Maryję i ta pobożność kształtowała jego duszę i potem, kiedy został Arcybiskupem Krakowa przejeżdżał szczególnie chętnie do Kalwarii Zebrzydowskiej, by się tam modlić. I widzicie zaczynało się od postawy 12, 13-latka, który przyłączył się do koła różańcowego, który czytał książki o nabożeństwie do Maryji.

Kochani! Tak bardzo zależy od tego, co czytać będą wasze dzieci, jakie rozmowy będzie prowadzić się w waszych rodzianach? Czy w tych rodzianch najważniejszy będzie samochód sąsiada, czy w tych rodzinach na człowieka będzie się patrzeć z perspektywy nowego futra, które ktoś kupił, czy też dziecko będzie wzrastać w przekonaniu, że można być ubogim, ale mądrym, wrażliwym, dobrym. Czy nauczycie dzieci pochylać serce i spojrzenie nad ubogimi, których trzeba docenić, tak, jak to czynił patron waszej parafii św. Mikołaj. Czy będziecie uczyć ducha wyrzeczenia, ofiary, poświęcenia, czy też jak w niektórych środowiskach, wzrastać będą mali, rozpieszczeni egoiści, którzy nie zrozumieją ofiary św. Jana Chrzciciela, którzy szukać będą pociechy tylko dla siebie, a nie będą potrafili pocieszać Bożego ludu. Modlę się o to, by to, co piękne wzrastało w waszych duszach, by to, co dobre stawało się jeszcze lepsze i ma nadzieję, że ten entuzjazm, który wstąpił w wasze serce, ten nowy nastrój i ta nowa nadzieja, którą widzę w waszej parafii, będzie mieć swoje przedłużenie w zapale młodych, którzy będą myśleć o kościele potrzebującym zakonnic i kapłanów - misjonarzy, na których czeka Ojciec św. w rejonach, gdzie dziś pusto się robi, bo brakuje kapłanów, którzy przyjeżdżali ongiś z Belgii, Francji i Niemiec.

Był u mnie już trzykrotnie Arcybiskup z Czadu: Szar van Dan mówiąc o tym, że obecnie on w swojej diecezji jest najmłodszym kapłanem, a ma 67 lat. Wymiera starsza generacja misjonarzy z Europy Zachodniej, jeśli nie przyjadą Polacy, to albo muzułmanie zamienią kościoły katolickie w swoje meczety, zastąpią krzyże -półksiężycem, albo ludzie wrócą do lasu i będą czcić drzewa i węże. Już dwóch naszych kapłanów pojechało. I cieszyłem się, gdy wędrując przez Argentynę, Afrykę Centralną, przez Peru spotykałem dziewczęta z naszej diecezji, które pracują tam jako zakonnice, które katechizują, opiekują się chorymi, leczą rany nóg zarażonych trądem, katechizują murzyńskie dzieci. Cieszyłem się, że z naszych małych wiosek, wyrastają tak piękne, wielkie i odważne dusze.

I ja liczę, że Brzozowa, w którą wstąpił teraz nowy duch będzie przeżywać swoją więź z całym Kościołem, będzie się czuła odpowiedzialna za to, co Boże i że tu będą wyrastać pomocnicy św. Jana Chrzciciela, którzy nie będą się obawiać trudnych decyzji, że tu będą wyrastać współpracownicy św. Mikołaja, którzy dar dobroci i dar wrażliwego serca poniosą daleko w świat, do tych, którzy potrzebują. Tylko, że to nie będzie takie proste, to będzie zagrożone przez świat, który w szalonym pędzie zwraca uwagę na inne wartości i koncentruje się na innych postawach. W tym świcie nawet chrześcijaństwo można ograniczyć do pozornych, zewnętrznych zachowań, pozostając sercem odległym od Boga. Kiedy wysiadłem z samochodu, po przyjeździe do Niemiec, przed blokiem, gdzie mieszka nasz kapłan, zauważyłem, że wszystkie okna w blokach, a później okazało się, że i drzwi na klatce schodowej są ozdobione wieńcami adwentowymi. Niemcy mają taką tradycję, że układają specjalne wieńce, wstawiają 4 świece i potem w poszczególną niedzielę Adwentu, zapalają. To wyglądało ładnie, tylko, że ja znam dekoracje zachodnie i wiem, że nie raz dekoracja może iść bez jakiejkolwiek motywacji religijnej. Zapytałem więc księdza: '"A ilu z tych twoich sąsiadów, którzy ozdobili drzwi i okna adwentowymi wieńcami chodzi w niedzielę na mszę św." Ksiądz się zamyślił i ze smutkiem powiedział: "A nikt nie chodzi. Ja jeden idę do kościoła w niedzielę, bo oni mają już swój świat samochodów, kont bankowych, pracy, w której trzeba szybko awansować, a z religii im pozostała dekoracja, wieniec adwentowy, tak jak u nas choinka". Można pięknie ubrać choinkę i nawet śpiewać przy niej kolędę, a przeżyć święta bez spowiedzi, bez komunii św., bez modlitwy nawet. I niestety na Zachodzie to się stało zwyczajem i ten zachodni styl będzie docierał do Polski i niektórzy przyjeżdżając z zagranicy będą was przekonywać, żebyście taki właśnie styl przybrali, żebyście byli tacy nowocześni jak oni w Niemczech, czy we Francji.

I wtedy liczę na wasze serca wierne, kochające Boga i modlę się by Maryja, którą tak bardzo czcicie uczyła was, jak kochać Chrystusa nade wszystko, by On był najważniejszy, by z Nim iść przez życie i życzę wara by la nauka była skuteczna, byście kochając Chrystusa, w stylu Maryjki odnajdywali tę radość, którą niesie św. Mikołaj, tę radość, o której mówi Izajasz wołając: „Pocieszcie, pocieszcie mój lud". Amen.

2. Słowo pożegnalne, po podziękowaniu przedstawiciela Rady Duszpasterskiej, a przed procesją Eucharystyczną

Kochani! Za chwilę wyjdziemy z Chrystusem Panem, żeby dziękować Mu za to przejście, które dokonało się w waszej parafii, żeby razem z Nim iść w kierunku XXI wieku. Cieszę się z wami, i dziękuję, za to, że wy zrozumieliście i dostrzegliście te zalety ks. Stanisława, o których myślałem, kierując go do Brzozowej, za to, że współpracujecie w z nim, co było widać i w tych komuniach św., które przyjęliście i mam nadzieję, że będziecie przyjmować przez cały okres Bożego Narodzenia dając przykład, że kapłan jest po to, aby przybliżał do Chrystusa, tak jak św. Jan Chrzciciel.

Cieszę się, że jest tyle młodzieży i że młodzież już wyrazami twarzy reaguję w taki sposób, że ufam, że ks. Stanisław będzie miał w niej współpracowników. I widzicie tylu księży, z księdzem Dziekanem i ks. Prałatem zgromadziło się w waszej parafii. I tyle dobrych rzeczy można usłyszeć o Brzozowej... Cieszycie się i z tego i wy!? Prawda!? (prawda) Tak nieśmiało mówicie, bo w kościele się krępujecie... Mam nadzieję, że ta śmiała odpowiedź będzie wyrażona w waszych czynach, w waszym życiu. I że tutaj nie tylko na dzieci liczymy, i nie tylko na młodzież, także i osoby straszę, które swoje cierpienie niosą Chrystusowi swoją samotnością i swoim różańcem mogą wiele wymodlić, będą pamiętać o przyszłości Brzozowej i o Biskupie Ordynariuszu... Ufam, że też: wesprzecie modlitwą!? (tak) Bóg zapłać!

I to wszystko, co nurtuje nasze serca, co nas cieszy wyśpiewajmy Chrystusowi Panu idąc razem z Nim, mimo chłodu. Mam nadzieję, że nikt się nie przewróci, że będziecie szli ostrożnie, a niech ta radość i ciepło przezwycięży zimowy chłód.

Odsłony: 764

Wszystkie dane osobowe zamieszczone na stronie są umieszczone wyłącznie za zgodą osób zainteresowany

Copyright © 2024 Parafia pw. św Mikołaja Biskupa w Brzozowej. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.